49. Rybnickie Dni Literatury
Październik w Rybniku od lat kojarzony jest nieodmiennie z wydarzeniami kulturalnymi pod szyldem Rybnickich Dni Literatury. Miejskie instytucje kultury przygotowały dla odbiorców szereg atrakcji, takich jak spektakle teatralne, wystawy, koncerty, oraz spotkania autorskie z utytułowanymi literatami.
W Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Rybniku odbyły się trzy spotkania autorskie. Gośćmi biblioteki byli Szczepan Twardoch, Magdalena Grzebałkowska, a dla najmłodszych czytelników przewidziano spotkanie z Tomaszem Samojlikiem.
27 września w Bibliotece Głównej odbyło się spotkanie ze Szczepanem Twardochem. Moderatorką spotkania była pani Marianna Dufek, znana z anteny TVP Katowice dziennikarka zajmująca się szeroko rozumianą kulturą.
Na początek moderatorka w niezobowiązującej rozmowie spytała o alternatywę dla pisania: Szczepan Twardoch podzielił się z czytelnikami swoimi niedoszłymi planami zawodowymi, wśród których wymienił zarówno uniwersytecka karierę historyka idei, jak i karierę biznesmena. Jednakże oszałamiający sukces „Morfiny” zdecydował o losie autora, nie pozostawiając mu wyboru.
Zapytany o najbardziej satysfakcjonujące momenty w pisaniu, jednym tchem autor wymienił proces kreacji książki, a także już efekt finalny w postaci gotowej książki. Równocześnie wskazuje na żmudny proces pisania, który traktuje rzemieślniczo. Autor przyznał, że zbieranie materiałów oraz sam proces pisania zajmuje mu około roku. Po czym dwukrotnie czyta swoje dzieło, by je wycyzelować, a następnie powierza, jak sam podkreśla, znakomitym redaktorom, by czytelnik dostał wartościową pozycję. Jak sam podkreśla, nie jest pracoholikiem, ale jest pracowity.
Nie zabrakło również pytań o Śląsk i śląskość, które są dla Szczepana Twardocha niemal priorytetowe. Wielokrotnie w wywiadach deklarował swoją śląskość, oraz przywiązanie do języka śląskiego. 14 października ukaże się na rynku wydawniczym „Drach” w języku śląskim, tłumaczony przez Grzegorza Kulika, autora wielu publikacji w języku śląskim oraz skrypt śląskiej wersji Facebooka.
Na koniec padło pytanie o spektakl, który będziemy mogli obejrzeć 20 i 21 października na deskach Teatru Ziemi Rybnickiej. Autor nie czuje obaw w związku z premierą, nie ma wyobrażeń, oraz nie ingerował w proces adaptacji, ponieważ ufa ekipie. Książki Szczepana Twardocha niejednokrotnie gościły na scenie, za każdym razem autor był zadowolony z finalnego efektu.
Miłym akcentem spotkania była prezentacja wywiadów z aktorami i ekipą tworzącą spektakl „Drach”. Również w klimat spotkania wpasowała się przepiękna piosenka oraz nieco nostalgiczny teledysk grupy Chwila Nieuwagi pt. „Brzimy”, oparty na motywach znanych z „Dracha”.
25 października gościem Biblioteki w Rybniku była Magdalena Grzebałkowska, autorka książek: „Ksiądz Paradoks. Biografia Jana Twardowskiego”, „Beksińscy. Portret podwójny”, oraz „Komeda. Osobiste życie jazzu”.
Autorka zachęcona przez moderatora, Adama Szaję zaczęła od przytoczenia okoliczności śmierci Krzysztofa Komedy, bohatera jej ostatniej książki.
Jak sama przyznała, biografie lubi pisać o osobach, które może „dotknąć”, o kimś kogo pamiętają inni, bo to ludzie dostarczają faktów. „Jestem reporterką, wyciągam informacje i je przetwarzam”. Chciałaby napisać biografię Konopnickiej, ale nie ma nikogo z żyjących, kto by ją pamiętał.
Jadąc do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu materiału do ostatniej książki myślała, że czeka na nią mnóstwo materiału, ale „Christophera Komedy” nikt nie pamięta. „Nie otwierano mi, chociaż byliśmy tam 3 razy”. Dziś w domu Komedy mieszka były futbolista i prezenter sportowy, a żaden z sąsiadów nie pamięta artysty.
Na pytanie moderatora, „czy dla ciebie Komeda mógł być symbolem american dream?” odpowiedziała, że Komeda „Robił karierę, pojechał na zaproszenie Paramount na skomponowanie muzyki do dwóch filmów, on by tam został i tworzył. W tym samym czasie zaczynał Enio Moricone.” Dalej reporterka popuściła wodze fantazji: „Gdyby nie spadł ze skarpy, być może zginąłby w domu Polańskiego?”
Magdalena Grzebałkowska długo mówiła o pracy biografa: „Kiedy biograf mówi, że tylko on zna prawdę o jakimś człowieku, to to jest pycha. Nie jesteśmy właścicielami tematu, opisuje człowieka tak, jak ja go zobaczyłam.” Przyznała, że rozmawia przynajmniej z setką osób na temat swojego bohatera, z czego układa się jej pewien obraz. Na przykład Tomek Beksiński, jeden z bohaterów jej przedostatniej książki to postać trudna i krystalizowana: „rozbił mi się na dwie postacie – wrażliwca oraz potwora”. „Reporter – mówi dalej autorka – to medium między tematem, a czytelnikiem. Jestem od tego, by jak najlepiej opowiedzieć jakąś historię.”
Z kolei na pytanie o to, co gdyby temat „nie poszedł”? Autorka odpowiedziała z całą pewnością, że „czasami trzeba odpuścić, nie >>przeinwestowywać<< tematu”. Ale jak sama przyznała „to byłoby straszne, te dwa lata rozmów z setką ludzi! (…) Praca biografa nigdy się nie kończy, zawsze można coś dodać – skonkludowała Grzebałkowska.
Dość długo opowiadała o kulisach postania swojej pierwszej biografii o księdzu Twardowskim i relacjach ze spadkobierczynią spuścizny księdza.
Naturalnie nie zabrakło pytań o film „Ostatnia rodzina”, który reklamowano jako „oparty o losy” rodziny Beksińskich.
Na koniec padały pytania ze strony publiczności. Między innymi pytano o plany wydawnicze, selekcję materiału a także o mistrzów, który inspirują bohaterkę wieczoru do dalszej pracy?
Magdalena Grzebałkowska przyznała, iż nie ma tematu na kolejną książkę, do maja przyszłego roku planuje urlop, jednakże marzy jej się biografia Wandy Wasilewskiej, a być może jakiś reportaż.
W selekcji materiału pomaga „wewnętrzny posterunkowy”: „Każdy granice stawia sobie sam. Ale staram się dobierać bohatera, którego nie znam osobiście. Jestem z dystansu. Ale autor czasem musi być adwokatem swojego bohatera, pisać prawdę, ale nie pozbawić go godności.”
Na pytanie o mistrzów, jednym tchem autorka wymieniła Małgorzatę Szejnert, Ryszarda Kapuścińskiego, Hannę Krall oraz Cezarego Łazarewicza.
Zwieńczeniem każdego spotkania autorskiego jest podpisywanie książek, oraz możliwość rozmowy zakulisowej z autorem. Tak było i tym razem – pani Grzebałkowska chętnie podpisywała egzemplarze swoich książek zakupionych podczas spotkania oraz tych, przyniesionych z domowych biblioteczek.
Ostatnim gościem Biblioteki Głównej w ramach 49. Rybnickich Dni Literatury był Tomasz Samojlik. Widownia wypełniona była najmłodszymi czytelnikami, do których adresowane było spotkanie. Autor gorąco zachęcał dzieci do sięgania po książeczki, oraz komiksy, szkicując fabułę każdej serii. Przy tym prelekcja w formie pokazu slajdów była utrzymana w duchu ekologicznym z wyraźnym przesłaniem byśmy od najmłodszych lat dbali o naszą Planetę.
Na początku autor zaprezentował swoja najbardziej znaną serię książeczek o żubrze Pompiku. Na dużej planszy zademonstrował naukę rysowania Pompika, czyli głównego bohatera wesołej opowieści o życiu żubrów: „Sprzedaję wam moje tajne techniki. Może za jakiś czas to wy wymyślicie bohaterów, to wy wymyślicie komiks”. „Jesteście w wieku, kiedy komiks najlepiej >>wchodzi<<”.
Z kolej utrzymana w zupełnie innym tonie opowieść „Ambaras” to historia z dreszczykiem. Ambaras, tytułowy wilczek rodzi się pozbawiony węchu, lecz jako jedyne zwierzę w lesie rozumie ludzką mowę.
Seria komiksów „Umarły las” powstała we współpracy z Adamem Wajrakiem. „Umarłe drzewa to dla zwierząt prawdziwy raj na ziemi” – mówił autor. Opowieść jest utrzymana w stylu westernu, przepleciona mnóstwem ciekawostek przyrodniczych dotyczących wielu gatunków zwierząt.
„O rety! Przyroda” składa się z czterdziestu plansz pokazujących nasze polskie środowisko naturalne. W każdym z tych miejsc jest bogactwo flory i fauny. „To nie tylko książka naukowa, bohaterowie tej książki >>gadają<< za pomocą dymków komiksowych”. Jest tłumaczona na wiele języków. Druga część – „O rety! Przyroda świata” – „miejsca, które ukazałem w drugim tomie są zagrożone przez człowieka”.
Ryjówka malutka, będąca kolejnym bohaterem serii, waży tyle co łyżeczka cukru. Dobrzyk, bo o nim mowa, doczekał się już piątego komiksu, a w niedługim czasie jego przygody zostaną przeniesione na duży ekran jako pełnowymiarowa animacja oparta na pierwszych dwóch tomach przygód.
Licznie zgromadzone na widowni dzieci były ciekawe, między innymi, ile czasu zajmuje napisanie książki, czy kiedy autor zacznie rysować zwierzątka-piłkarzy. Padło również pytanie o kontynuację słuchowiska o Ryjówce Dobrzyku – niestety wydawnictwo nie planuje drugiej części.
Pan Tomasz Samojlik zaprezentował wprost niesamowite podejście do dzieci, i dał się poznać jako wspaniały gawędziarz. Po spotkaniu młoda publiczność ustawiła się w ogonku by na swoich egzemplarzach opowiastek o Pompiku otrzymać upragniony autograf.
Nadesłała: Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Rybniku