spotkanie

[Relacja] POWIATOWA I MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W RYBNIKU

„Nic nie zdusi tej skłonności do swingu”

spotkanie
(…) Nawet najgorszy zamordyzm, straszny PRL nie zdusi skłonności do swingu, czyli bycia człowiekiem – tak o ogromnej miłości do swingu w szarej rzeczywistości lat 50. opowiadał 15 lutego w rybnickiej bibliotece autor „Excentryków” – Włodzimierz Kowalewski.
Spotkanie autorskie z Włodzimierzem Kowalewskim rozpoczęły pytania od publiczności, zachęcała do nich moderator spotkania – Anna Piontek. Od razu padło pytanie o stosunek autora do filmu Janusza Majewskiego i doboru obsady (film „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” to ekranizacja powieści Włodzimierza Kowalewskiego). Pisarz wiele mówił o tym, że to jednak odrębne dzieła, opowiadał o doborze aktorów – czytelnicy mieli szansę usłyszeć sporo anegdot dotyczących rozmów aktorów z reżyserem filmu jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć.

Pisarz zapytany o pierwowzór głównego bohatera powieści „Excentrycy”, wiele mówił o tym, że Fabian Apanowicz to właściwie „literackie połączenie” dwóch autentycznych postaci: dziadka autora – Władysława Piechowskiego oraz dziadka jego przyjaciela – Piotra Leszczyńskiego. Dziadek-emigrant stale wysyłał do rodziny autora paczki z zagranicy, co dla młodego chłopaka było wyrazem głębokiej tęsknoty za światem, który jest poza jego zasięgiem. Te paczki pachniały! Te czekolady, rodzynki… przyjście paczki było w domu sporym wydarzeniem – wspominał autor. Z tej tęsknoty po części Apanowicz narodził się na kartkach książki.

Drugą inspiracją był Piotr Leszczyński – oficer, emigrant wojenny, który wrócił do kraju z Anglii pod koniec lat 50. Wrócił do żony – dentystki, do Krynicy Górskiej. Nie poszedł do pracy, nie miał żadnych obowiązków, jedyne co robił to chodził na tzw. fajfy i tańczył. Obtańcowywał wszystkie młode dziewczęta. Okazał się świetnym tancerzem, znającym się zresztą na modzie tamtych czasów, więc zyskał wśród płci pięknej uznanie. I na tym też parkiecie umarł (nawiązując tym samym do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) – mówił Włodzimierz Kowalewski.

spotkanie
Autor wiele opowiadał o Ciechocinku (miejsce akcji w powieści „Excentrycy”), pytany dlaczego akurat wybrał to miejsce. Powód był prozaiczny: pan Włodzimierz po prostu doskonale znał to miasto, niedaleko Torunia, gdzie studiował. W czasach studenckich jeździł tam na… piwo, bo Toruń nie był tak zaopatrywany w ten trunek jak Ciechocinek. Z kolei na pytanie „Jak pisze pan książkę”, odpowiedział: Nie mam określonego schematu pracy. Pomysły powoli pączkują, układając się w całość. Pytany o fascynacje literackie i inspiracje, Włodzimierz Kowalewski odpowiedział zaskakująco: Stefan Żeromski – ale nie Żeromski moralista, tylko Żeromski portretujący rzeczywistość, która tworzy tło, wprowadza czytelnika w realia końca XIX wieku. W tym miejscu rozmowy pojawiło się także nazwisko Olgi Tokarczuk, którą autor bardzo ceni, także Grzegorza Musiała czy Juliana Wołoszynowskiego.

Wspominano także powieści: „Bóg zapłacz”, „Ludzie moralni” w kontekście pytań o ludzką moralność, a także pytań o krytyczne sądy na temat wojny, epokę „post-prawdy” (jak określił jeden z dyskutujących czytelników) czy eutanazję. Z racji pochodzenia autora moderatorka zapytała, jak ukształtowało go wychowanie na pograniczu warmińsko-mazurskim. Przyznał, że jego rodzina wpisywała się w pełni obraz ludności napływowej (matka pochodziła z Wileńszczyzny, ojciec – z Warszawy), która po wojnie spała w obcych łóżkach osób, których zabrała wojna. Tak ukształtowała się jego młodość.

Spotkanie zakończyło się w miłej atmosferze, czytelnicy dziękowali autorowi za to, że przeniósł ich w świat, którego dzisiaj już nie ma, a był niegdyś ich młodością. Dostarczył im dzięki temu wielu wzruszeń. Z kolei pan Włodzimierz pozostawił po sobie wpis w bibliotecznej kronice o takiej treści:

Pracownikom i Czytelnikom Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rybniku w podziękowaniu za wspaniałą, prawdziwie swingową atmosferę spotkania autorskiego, z życzeniami „słonecznych stron wszystkich ulic w życiu…”
Włodzimierz Kowalewski.

Nadesłała: Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Rybniku